wtorek, 5 marca 2013

chapter third

*14 lutego 2015 - Niall*
-Zayn, Niall, Louis, Liam! Chodźcie tutaj - rozmowę przerwało mi nawoływanie naszego menadżera. Nigdy go nie lubiłem. Zdecydowanie wolałem Paula. Ale co poradzić? Paul odszedł z własnej woli. Nikt nawet nie podsunął mu tego pomysłu. Chciał się po prostu skupić na rodzinie. Chyba oczywistą rzeczą było, że znajdziemy kogoś na zastępstwo. Ale wcale nie oznacza to, że trafiliśmy na odpowiednia dla nas osobę.
Niechętnie pożegnałem się z Felicity i kończąc rozmowę zamknąłem laptopa. Chciałem trochę podrażnić Mike'a, więc nigdzie się nie spiesząc, zacząłem snuć się w stronę sceny tempem ślimaka. Zrezygnowałem jednak z tego, widząc, że gość zaraz wybuchnie. Automatycznie przyspieszyłem kroku i po chwili znajdowałem się obok reszty zespołu. Obok tej niezwykle denerwującej marudy stał Harry z czapką na głowie, spod której nie było widać jego loczków. Gdy wszyscy skierowaliśmy na niego wzrok, chłopak zdjął czapkę. Od razu coś mi nie pasowało. Wyglądał zupełnie inaczej niż zwykle.
-A teraz gadać! - odezwał się Mike.
-Ale co?
-Który mu wyprostował włosy?!
Wszyscy automatycznie przenieśliśmy wzrok na Louisa.
-No co? - odezwał się Tomlinson - Nie moja wina, że uciął sobie drzemkę. Przecież był świadomy konsekwencji - próbował się jakoś bronić, ale widząc minę Hazzy po prostu zwiał. Wszyscy, poza menadżerem, wybuchliśmy śmiechem widząc dwóch głąbów ganiających się po scenie.
-To wcale nie jest śmieszne! - Mike ryknął tak głośno, że musiałem sobie zatkać uszy dłońmi, aby nie mieć przypadkiem uszkodzonego słuchu - Za dwie godziny zaczyna się koncert, a za cztery wchodzicie na scenę! Zakręcenie mu tych włosów to dodatkowe marnowanie czasu!
-Nie przesadzaj. To zajmie tylko kilka minut, a sam przed chwilą potwierdziłeś, że zostały nam cztery godziny - wtrąciłem się, nie mogąc już dłużej tego słuchać.
-Nie przerywaj mi! - wydarł się jeszcze głośniej, niż zwykle. Czasami możliwości jego głosu mnie przerażają.
-Możemy już iść? - spytałem, całkowicie ignorując jego uwagę.
-Tak! - po raz kolejny krzyknął, po czym odwrócił się i odszedł, zaciskając dłonie w pięści.
Przyglądaliśmy mu się, dopóki nie zniknął nam z pola widzenia. Jeszcze chwilę trwaliśmy w ciszy, którą postanowił przerwać Louis.
-Nie myślał ktoś o zwolnieniu go?
-Trzyletnia umowa - mruknął z niezadowoleniem Harry.
-Ale są też plusy. Jeszcze niecałe dwa lata i wolność! - wykrzyknąłem, kierując ręce i wzrok ku niebu.

~*~

Staliśmy całą piątką za kulisami, niecierpliwie czekając na pozwolenie na wejście na scenę. Mocniej ścisnąłem trzymany w ręce mikrofon, a wolną ręką poprawiłem słuchawkę znajdującą się w moim uchu. Opuszczając rękę natknąłem się swoją dłonią na dłoń Zayna. Odwróciłem wzrok w jego stronę i uśmiechnąłem, co chłopak natychmiastowo odwzajemnił, po czym poklepał mnie po ramieniu. Zaraz po tym usłyszeliśmy tak długo wyczekiwane słowa i ruszyliśmy przed siebie.



~*~

Nareszcie koniec koncertu. Kocham naszych fanów, ale te krzyki mogą być na serio męczące. Zwłaszcza, gdy ktoś spał do piątej rano, bo menadżer postanowił zrobić wcześniejszą pobudkę, aby móc urządzić później jeszcze jedną próbę. Serio nie cierpię tego gościa. Ale trudno. Jeszcze tylko spotkanie z fanami i mamy wolne.

~*~

Zmęczony opadłem na poduszki, zakrywając głowę jedną z nich. Moje oczy zaczynały opadać ze zmęczenia, jednak jak zwykle błogi spokój przerwał mi Mike.
-Koncert był znośny, ale mam kilka sugestii, jak moglibyście się poprawić. Po pierwsze Louis - zwrócił się do Tomlinsona - mógłbyś przestać się na wszystkich rzucać. Po drugie Harry - głowę miałem dalej zakrytą poduszką, ale byłem prawie pewny, że w tym momencie przeniósł wzrok na Stylesa - mógłbyś nie latać do łazienki w trakcie występu. Po trzecie Niall - w tym momencie nie wytrzymałem. Pewnie znowu zacząłby narzekać, że skakałem po scenie jak kangur, albo przedłużyłem swoją przemowę.
-Wypierdalaj stąd i daj mi spać! - wrzasnąłem, po czym rzuciłem w niego jedną z kilku leżących obok mnie poduszek.
Nasz menadżer tylko burknął pod nosem kilka niezrozumiałych dla mnie słów, po czym wyszedł z tourbusa, rzucając przepełnione jadem słowa "przyjdę jutro".
Odetchnąłem z ulgą, gdy usłyszałem dźwięk zamykających się drzwi, po czym ponownie zamknąłem oczy, starając się zasnąć.


no to już wiecie kim jest przyjaciel Felicity :D
przepraszam za to, że rozdział jest krótki, ale nie mam czasu na napisanie dłuższego :c
dzisiaj wylatuję do Londynu, także następny pewnie pojawi się z lekkim opóźnieniem :<
5 komentarzy = następny rozdział C:

6 komentarzy:

  1. Hej! Zaskoczyłaś mnie... byłam pewna, że to Liam! :) ale to przecież nieważne, bo uwielbiam wszystkich tak samo :) Dziękuje, że odpowiedziałaś na mój poprzedni komentarz, dziękuje, że zmieniłaś nagłówek ten jest dużo lepszy! :)* To że rozdział jest krótszy, dla mnie nie ma znaczenia, bo przecież w opowiadaniach nie jest ważniejsza długość -wg mnie- tylko treść, a ta jest jak najbardziej na pluus. Zaciekawiła mnie :) Nawet nie wiesz, jak Ci zazdroszczę, że wylatujesz do Londynu.. AWWW :') Pozdrawiam i oczywiście czekam na następnyyy ! :) :* / M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Ci bardzo dziękuje za szczere komentarze :) Cieszę się, że Twoim zdaniem ten nagłówek jest lepszy, ale i tak jakoś chyba niezbyt udany :(
      Jeszcze raz dziękuję za komentarze i również pozdrawiam c:

      Usuń
  2. DALEJ DALEJ DALEJ ! Kurde ... Moja wyobraźnia mnie trochę za bardzo poniosła wyobrażając sobie dwóch goniących się idiotów i do teraz leżę na ziemi xD (piszą duchy xD) NEXT CHAPTER PLEASE ! + zapraszam też do mnie na imaginy xD http://zenek-misiozelski-presents.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. DALEJ LUDZIE KOMENTOWAĆ, KOMENTOWAĆ, KOMENTOWAĆ NOOO
    rozdział jest cudowny i muszę przyznać, że byłam zawiedziona kiedy spostrzegłam, że część się już skończyła :c nie mogę się doczekać kolejnego, wiec życzę dużo weny xx

    OdpowiedzUsuń
  4. zarąbisty rozdział! całkowicie mnie zaskoczyłaś z tym Niall' em! jestem ciekawa, co będzie się działo dalej! tylko ich nie zeswataj przypadkiem :D hahaha

    OdpowiedzUsuń