Ludzie mówią o tym dniu "walentynki". Ja preferuję nazywanie tego dnia sobotą. Przecież nie dzieje się wtedy nic szczególnego. Oczywiście oprócz obściskujących się na każdym koku zakochanych, którzy zapełniają swoją obecnością wszystkie kina, restauracje i kawiarnie. Jakoś mnie to nie interesowało. Powód? Nie jestem zakochana. Nigdy nie byłam. Nigdy mi na nikim nie zależało. I jak na razie wątpię, żeby kiedykolwiek zaczęło zależeć.
Po raz ostatni przejechałam po ustach czerwoną szminką, po czym wrzuciłam ją do swojej torebki. Wyszłam z domu, trzaskając z całej siły drzwiami. Charlie pewnie jeszcze odsypiał wczorajszego kaca, także zgaduję, że niezbyt go to ucieszyło.


-Właśnie na ciebie czekałem - uśmiechnął się zalotnie, przepuszczając mnie w przejściu. Weszłam do środka, przechodząc do salonu. Poczułam na swoim biodrze jego dłoń, która powoli zsuwała się coraz niżej. Zrobiłam krok w przód, wyswobadzając się tym samym spod jego dotyku.
-Do rzeczy Tom. Masz? - spytałam, rozglądając się po znanym pomieszczeniu. Kanapa, dwa fotele, stolik, telewizor stojący w kącie pokoju. Czyli od mojej ostatniej wizyty nic się tutaj nie zmieniło. Ciągle ta sama prostota i ten sam bałagan.

-Jak mogłabym zapomnieć - powiedziałam, podchodząc do niego powoli i przejeżdżając dłonią po jego nagim torsie. Wspięłam się na palce i musnęłam jego usta, co natychmiastowo pogłębił. Czułam w tej chwili obrzydzenie do samej siebie. Wiedziałam, co stanie się później i wcale nie byłam z tego powodu zadowolona. Zawsze kończyło się tak samo. Ale z drugiej strony nie miałam innego wyjścia. Od narkotyków ciężko jest się uwolnić, a ja zdecydowanie wolałam to rozwiązanie, niż skończyć z nałogiem. Nie wiem, czy umiałabym to zrobić. Wiele razy słyszałam, albo czytałam o ludziach, którym udało się wygrać, zwyciężyć, ale ja jednak nie byłam jeszcze na to gotowa. Za dużo szczęścia mi to dawało, żeby tak po prostu o tym zapomnieć.
~*~
Leżałam na podłodze, bezczynnie wpatrując się w sufit. Błogą ciszę przerywał tylko miarowy oddech Charliego, który od kilku minut pogrążony był w głębokim śnie. Przeniosłam wzrok na jego twarz, uważnie jej się przyglądając. Moje relacje z tym chłopakiem były co najmniej dziwne. Sypiamy ze sobą, ale nie jesteśmy razem. Pewnie każdy uznałby to za dziwne, ale dla mnie był to po prostu czysty interes. Brunet był zdecydowanie w moim typie, ale nie czułam do niego nic. Bo czy można poczuć coś do osoby której się nawet nie zna?
przepraszam, że taki krótki rozdział, ale zupełnie nie miałam czasu na pisanie i na komentowanie Waszych blogów (zaraz to nadrobię), a zależało mi, żeby dodać rozdział jeszcze przed świętami :>
no więc życzę Wam wszystkim zdrowych, radosnych i pogodnych Świąt Wielkanocnych oraz mokrego dyngusa (który w tym roku najprawdopodobniej będzie polegał na nawalaniu się śnieżkami :3)
5 komentarzy = następny rozdział
dobry rozdział i gify + dziękuję za życzenia i nawzajem:)
OdpowiedzUsuńNO LUDZIE SPINAĆ TYŁKI I KOMENTOWAĆ
Fajny rozdział, ale nie wiem dlaczego nie rozumiem tego opowiadania :(( może jak się rozkręci to zrozumiem :DD
OdpowiedzUsuń~~Hiena
Postaram się zrobić coś, żebyś zrozumiała o co chodzi :) Jak na razie jest to początek opowiadania, a każdy dotąd napisany rozdział był z perspektywy kogoś innego, żeby przedstawić "środowiska" bohaterów ;)
Usuńgenialny rozdział :3
OdpowiedzUsuńczekam na więcej!
zapraszam do mnie http://wlasnietutaj.blogspot.com/
Komplikujesz sprawy, ale u mnie powoduje to zaciekawienie! :) Doodaj następnyyy :* !
OdpowiedzUsuń